- Odwiedzanie tych chłopaków jest niezbędne, żeby dowiedzieć się dużo na ich temat. Chcę wiedzieć jak trenują, jak im się mieszka, co chcą zmienić w swoim życiu i w swojej karierze. Trzeba dotrzeć do ich głów - mówi nowy skaut Lecha Poznań, Jarosław Araszkiewicz.
Po ilu latach wracasz do Lecha?
- Nie wiem (śmiech). Już trakcie swojej kariery wracałem do Kolejorza. Nigdy tego nie liczyłem. Jakiś czas temu miałem też propozycję pracy w Lechu. Rozważałem jej przyjęcie, ale nie skorzystałem z niej. Teraz dostałem kolejną, która jest dla mnie bardzo atrakcyjna. Bardzo się cieszę, że mogę ponownie wrócić na Bułgarską.
Czym się będziesz zajmował?
- Moim podstawowym zadaniem będzie obserwacja zawodników wypożyczonych z Lecha do innych klubów. Jestem bardzo zadowolony z tego, że będę mógł pomóc Lechowi, a także jego piłkarzom.W przeszłości grałem w wielu klubach, także zagranicznych. To okazja do tego, by wykorzystać swoje doświadczenie. Liczę na to, że będzie ono przydatne.
Czeka ciebie sporo pracy. Lech ma wypożyczonych kilku zawodników.
- Sporo ich, to prawda. Każdy z nich jest inny, ma swój charakter. Moim zadaniem będzie to, żeby do nich dotrzeć i znaleźć pozytywy w ich grze. Interesuje mnie też ich przydatność pod względem powrotu do Lecha. To jest najważniejsze w mojej pracy, żeby ocenić ich grę w obecnych klubach.
Pracowałeś w przeszłości w pierwszej i drugiej lidze. Znasz ich realia.
- Wiem jak wygląda gra na tym poziomie. Pierwsza i druga liga nie są łatwe dla zawodników, szczególnie jeśli wcześniej w nich nie grali na tym poziomie. Dużo jest w nich walki. Mnie interesuje ocena zawodników pod kątem kreowania przez nich gry. Nie możemy też zapomnieć o Szymku Drewniaku, który występuje w ekstraklasie w Górniku Łęczna. Na pewno jego też odwiedzę i będę wspierał.
Ta praca wiążę się z częstym podróżowaniem. Z jednej strony Bielsko-Biała, z drugiej Bytów.
- Odwiedzanie tych chłopaków jest niezbędne, żeby dowiedzieć się dużo na ich temat. Chcę wiedzieć jak trenują, jak im się mieszka, co chcą zmienić w swoim życiu i w swojej karierze. Trzeba dotrzeć do ich głów. To podstawa. Bardzo istotne jest to, żeby czuli się dobrze mentalnie. Moja praca jest też sposobem na to, żeby ci zawodnicy poczuli się dowartościowani przez Lecha. Jeśli klub wysyła mnie do Jakuba Serafina czy Mateusza Lisa, to sygnał dla nich, że są obserwowani. Zwracamy uwagę na ich rozwój i nie zapominamy o nich. Każdy z nich ma szansę powrotu do Lecha.
rozmawiał Mateusz Szymandera
Zapisz się do newslettera