Informacja na stronie internetowej wraz ze zdjęciem, na którym nowy zawodnik prezentuje z prezesami Lecha koszulkę swojego nowego klubu, to już ostatni etap przeprowadzenia transferu. Zanim jednak dojdzie do opublikowania tekstu, pracowników klubu czeka wiele pracy.
Informacja na stronie internetowej wraz ze zdjęciem, na którym nowy zawodnik prezentuje z prezesami Lecha koszulkę swojego nowego klubu, to już ostatni etap przeprowadzenia transferu. Zanim jednak dojdzie do opublikowania tekstu, pracowników klubu czeka wiele pracy.
Jeszcze przed ostateczną decyzją piłkarza i porozumieniem się w sprawie warunków kontraktu, ten wraz z agentem odwiedza miasto. - Zależy nam na tym, żeby doprowadzić do takiej wizyty. Chcemy pokazać miasto oraz stadion, bo wiemy, że to nasz duży atut. Pomagamy wtedy w rezerwacji lotów, hotelu, odbieramy zawodnika z lotniska. Musimy stworzyć cały plan wizyty oraz pokazać ważne miejsca. Wśród nich są m.in. potencjalne lokalizacje mieszkań - przyznaje Wojciech Tabiszewski z Działu Sportu, który odpowiada za kontakt z zawodnikami, którzy trafiają do Lecha.
Okres transferowy jest dla niego niezwykle intensywny. Nie rzadko zdarza się, że w trakcie przerwy między rundami bądź sezonami do klubu trafia kilku zawodników. Zdecydowana większość z nich kontaktuje się właśnie z Tabiszewskim, który przygotowuje plan wizyty zawodnika na testach medycznych oraz aranżuje podpisanie kontraktu z poznańskim klubem. Czasu na zaplanowanie pobytu piłkarza nie ma dużo - wszystko często dzieje się w bardzo krótkim czasie.
Zanim piłkarz trafi do kliniki, gdzie przejdzie testy medyczne, trzeba go odebrać z lotniska i pomóc z zameldowaniem się w hotelu. Następnego dnia rano "Tabi" wspólnie z zawodnikiem zaczynają testy od badania krwi. Dopiero po jego zakończeniu i zjedzeniu śniadania, piłkarz trafia do kliniki RehaSport, która odpowiada za przeprowadzenie testów fizycznych i badania RTG. Po ich zakończeniu zawodnik udaje się na badania kardiologiczne i wydolnościowe. Te odbywają się już w innych miejscach.
- W międzyczasie, gdy przeprowadzamy testy, wyniki badań trafiają do lekarza, który po ich zakończeniu spotyka się z piłkarzem i rozmawia z nim o dotychczasowych kontuzjach i jego obecnym stanie zdrowia. Zdarza się, że wyniki nie są dobre i istnieje zbyt duże ryzyko, że po podpisaniu kontraktu piłkarz dozna kontuzji. W takich momentach trzeba poinformować zawodnika o decyzji klubu. To bardzo trudne, bo choć znamy się krótko, to od początku relacja z zawodnikami jest dla mnie bardzo ważna - zaznacza Tabiszewski.
W ostatnich latach zdarzały się też "szalone" dni. Jeden z nich miał miejsce w minionym czerwcu, gdy jednego dnia na testy medyczne trafiło trzech piłkarzy. Do stolicy Wielkopolski trafili wtedy Vernon De Marco, Deniss Rakels i Mario Situm. - To był dzień, w którym działo się bardzo dużo. Akurat wtedy byłem oficerem łącznikowym reprezentacji Włoch na Euro do lat 21. Koledzy mnie zastępowali i mieli, co robić. Poradzili sobie bardzo dobrze - śmieje się lechita.
Gdy wyniki są pozytywne, to trzeba przygotować się do podpisania kontraktu. Często już na tym etapie umowa z piłkarzem jest podpisana. Czas przyjazdu zawodnika na testy medyczne, a także wizyta przed parafowaniem umowy jest świetną okazją do zrobienia zdjęć, przeprowadzenia wywiadu i przygotowania się do ogłoszenia transferu. - Trzeba zadbać o każdy szczegół, taki jak zamówienie koszulki, zaplanowanie sesji zdjęciowej. Wiele zależy od tego, jak dużo czasu mamy na przeprowadzenie testów i podpisanie umowy. Zdarza się, że piłkarz gra jeszcze w innym klubie i mamy jedynie kilka godzin - podkreśla "Tabi".
Ten intensywny czas od momentu odebrania zawodnika z lotniska do podpisania kontraktu jest dla niego niezwykle istotny. - Ułatwia mi moją dalszą pracę, gdy mam bliski kontakt z piłkarzami i pomagam im funkcjonować w klubie. Doświadczenie z testów wpływa na moją dalszą relację. Przez pierwsze dwa dni jestem wizytówką klubu. Staram się opowiadać piłkarzom o klubie, o presji jaka panuje w Lechu oraz o naszych niesamowitych kibicach. Wszystkim nam zależy, żeby on wygrywał. Mówimy od samego początku o presji, bo ona jest przy Bułgarskiej duża i nowy zawodnik musi być tego świadomy. Musi wiedzieć, że nasi kibice oczekują zaangażowania i walki w każdym meczu - zauważa pracownik Działu Sportu Lecha Poznań.
Często w trakcie krótkiej wizyty zawodników w stolicy Wielkopolski musi on reagować na bieżąco. Zdarza się bowiem, że wyniki przeprowadzonych testów medycznych muszą być konsultowane, a zawodnik wysłany na dodatkowe badania. - Zdarzają się sytuację, że robiliśmy testy medyczne, a do transferu nie doszło. Wiele osób nie wie o takich sytuacjach - mówi Tabiszewski, który pracuje przy Bułgarskiej niespełna trzy lata. - W tym czasie przeprowadziliśmy już transfery zawodników, którzy zdążyli odejść z klubu. - Sisi, Volkov, Thomalla, Kokalović - wymienia.
"Tabi" z wieloma z nich utrzymuje kontakt po ich odejściu z Kolejorza. - Staram się być na bieżąco z wynikami. Dla nich to też miłe, że interesujemy się ich dalszą karierą. Reagują pozytywnie. Mam dobry kontakt z Paulusem Arajuurim i Tamasem Kadarem. Regularnie rozmawiam też z Sisim, który opowiada mi o tym, jak się żyje w Azji. Rownież z Polakami, którzy odeszli z Lecha mam bardzo dobre relacje i jestem w stałym kontakcie z "Kendim", "Bedim" i "Kamykiem". Nic jednak na siłę. Jeśli zawodnikowi nie zależy na kontakcie, to odpuszczam - podkreśla pracownik Kolejorza. - Tak naprawdę w klubie jest tylko trzech zawodników, którzy są tutaj dłużej ode mnie. To Trałka, Burić i Jevtić. Większość z pozostałych wprowadzałem do Lecha - dodaje.
Next matches
Friday
06.12 godz.20:30Saturday
01.02 godz.00:00Recommended
Subscribe