Warto wybrać się w sobotę wieczorem na stadion przy Bułgarskiej. Lider PKO BP Ekstraklasy, Lech Poznań, podejmować będzie o godzinie 20:00 Piasta Gliwice. Mecze Kolejorza w Poznaniu są gwarancją goli - w tym sezonie piłkarze trenera Macieja Skorży przed własnymi kibicami wbili ich już 18 i pod tym względem nie może równać się żaden zespół ligowy. Dodatkowo, worek bramkowy w ostatniej dekadzie często rozwiązywał się, kiedy rywalem byli gliwiczanie.
5:0 z Wisłą Kraków, 4:0 ze Śląskiem Wrocław, 4:1 z Wisłą Płock - lechici odnosili efektowne zwycięstwa w swoim domu przy Bułgarskiej. Do tego były również pewne triumfy z Cracovią oraz Lechią Gdańsk (po 2:0). A nawet, jeśli strata punktów, jak przeciwko Pogoni Szczecin (1:1), to emocje do końcowego gwizdka, bo Pedro Tiba wyrównał w doliczonym czasie gry. Nie ma zatem wątpliwości, że spotkania w Poznaniu są nie tylko gwarancją goli, ale też niosą za sobą bagaż emocjonalny.
Nade wszystko jednak najistotniejsze jest to, że Kolejorz jest liderem PKO BP Ekstraklasy i w sobotę wieczorem będzie bronił tej pozycji.
- Znów, po dłuższej przerwie, gramy przed własną publicznością. Bardzo mocno ponownie liczymy na ten mocny, fantastyczny, żywiołowy doping naszych kibiców. To jest coś, co daje dużo pewności siebie zawodnikom mojej drużyny. Każdy z nich podkreśla, że mecze u siebie i na wyjeździe to zupełnie dwie różne historie. Liczę mocno na to, że ta złość, która się w nas zebrała po punktach zgubionych w ostatnich spotkaniach sprawi, że w odpowiedni sposób odpowiemy na boisku - mówi trener Maciej Skorża.
Również w starciach przeciwko najbliższemu rywalowi, czyli Piastowi, padają wysokie wyniki przy Bułgarskiej. Dość powiedzieć, że w ostatniej dekadzie lechici raz zaaplikowali gliwiczanom pięć goli - było to 30 lipca 2017 roku, kiedy Kolejorz zwyciężył 5:1. Łupem bramkowym podzielili się wówczas Christian Gytkjaer (x2), Nicki Bille Nielsen, Maciej Makuszewski oraz Łukasz Trałka. Do tego były trzy triumfy z czterema bramkami gospodarzy - za każdym razem był to wynik 4:0 (sezony 2012/13, 2013/14 oraz 2014/15).
I na deser w jednym przypadku były to trzy trafienia, a stało się to w listopadzie 2019, kiedy ostatni raz w Poznaniu oba zespoły rywalizowały w obecności kibiców na trybunach. Lech wygrał 3:0, a dwie bramki były autorstwa Gytkjaera, natomiast trzecia - Joao Amarala, który wciąż jest piłkarzem niebiesko-białych i w sobotę wieczorem będzie miał szansę na kolejne trafienie przeciwko ekipie z Gliwic. Tej statystyce wymyka się tylko ostatnia poznańska rywalizacja - z minionej wiosny. Wówczas stadiony były zamknięte z powodu pandemii koronawirusa i padł bezbramkowy remis po niezbyt ciekawym spotkaniu.
Next matches
Friday
06.12 godz.20:30Saturday
01.02 godz.00:00Recommended
Subscribe