Jakub Kamiński wrócił ze zgrupowania reprezentacji Polski. Skrzydłowy Lecha Poznań ma za sobą debiut w seniorskiej kadrze narodowej. Zaliczył 90 minut w eliminacyjnym meczu z San Marino (7:1). - Od dziecka marzyłem o tym momencie. Jasne, to był nasz najsłabszy przeciwnik w grupie, ale wspomnienia z tego dnia pozostaną ze mną na całe życie - mówi 19-latek.
Trener Lecha Poznań Maciej Skorża po zgrupowaniu miał Kamińskiego po raz pierwszy do dyspozycji w trakcie piątkowego treningu. - Przede wszystkim bardzo się cieszę, że Jakub zadebiutował, że wyszedł w pierwszym składzie. To bardzo ważne dla niego, dla nas, dla całego klubu. Będziemy starali się go przygotowywać dalej tak, żeby trener Paulo Sousa mógł z niego korzystać podczas kolejnych spotkań. I żeby już następnym razem dostał powołanie, a nie dowołanie - uśmiecha się szkoleniowiec. - To jest bardzo pracowity, zdolny zawodnik. Czas będzie pracował na jego korzyść i liczę na to, że będzie coraz ważniejszym elementem naszej kadry - dodaje.
Faktycznie, początkowo skrzydłowy miał pojechać na zgrupowanie młodzieżówki. Ostatecznie jednak wylądował na zbiórce seniorskiej drużyny narodowej. - Dowiedziałem się o tym jeszcze przed starciem ligowym z Pogonią Szczecin. Trener Maciej Stolarczyk mnie poinformował, że jadę na pierwszą kadrę. Nie ukrywam, że bardzo się ucieszyłem - wspomina ostatnie dni Kamiński, który już rok temu miał powołanie, ale wówczas nie mógł liczyć na debiut ze względu na problemy zdrowotne. Wówczas wszystko zamknęło się w czterech godzinach pobytu w hotelu, gdzie zbierali się kadrowicze. - Wiadomo, że kilku chłopaków znałem, a większość mnie kojarzyła, bo jednak gdzieś tam otarłem się o reprezentację. Dlatego to wejście do tej grupy było całkiem przyjemne. Nie będę przecież mówił, że kumpluję się z chłopakami z Lecha, bo to jasne. Wszyscy mnie fajnie przyjęli. Byłem nowy w tej grupie, ale od razu poczułem się jak swój - opowiada.
19-latek to wciąż młody piłkarz, ale już niezwykle świadomy, który wie do czego chce dążyć, jeśli chodzi o swoją piłkarską karierę. Dlatego nie miał zamiaru zadowalać się tylko powołaniem, liczył że doczeka się już we wrześniu debiutu. Pierwsza szansa to rywalizacja z Albanią (4:1) na Stadionie Narodowym.
- Były takie głosy z konferencji prasowych, że dobrze wyglądam na treningach. Czułem się dobrze i gdzieś z tyłu głowy miałem, że mogę zagrać. Nie udało się, ale kilka dni później wyszedłem już w podstawowym składzie - mówi "Kamyk", który pojawił się w jedenastce na wyjazdowy bój w eliminacjach mundialu z San Marino (7:1). - Od dziecka marzyłem o tym momencie. Jasne, to był nasz najsłabszy przeciwnik w grupie, ale wspomnienia z tego dnia pozostaną ze mną na całe życie. W końcu zaczynałem w moim roczniku od Letniej Akademii Młodych Orłów, a doprowadziło mnie to do pierwszej reprezentacji. Nie ukrywam, że przed wyjściem na boisko trochę stres był. Denerwowałem się i to było widać w moich poczynaniach - nie ukrywa Kuba, który doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie zaprezentował pełni swoich umiejętności. - Wygraliśmy 7:1, ale wiadomo że mój występ mógłby być lepszy. W klubie gram na lewym skrzydle, tutaj byłem ustawiony na prawej stronie. Musiałem się początkowo przystosować i przyzwyczaić do nieco innych zadań. Cóż, mogę powiedzieć, że pierwsze koty za płoty i z każdym kolejnym spotkaniem będzie lepiej - mówi Kamiński, który dostał kopa motywacyjnego w kontekście kolejnych tygodni.
W debiucie grał w koszulce z numerem 19. - Nie kryję się z tym, że zbieram koszulki piłkarskie. I w domu mam zamiar kiedyś zrobić wystawę. Ten trykot z meczu z San Marino zostaje u mnie, będzie w centralnym miejscu - uśmiecha się skrzydłowy Kolejorza, który w środę siedział na ławce w starciu z Anglikami (1:1). - Ten obiekt robi ogromne wrażenie, co ciekawe przed meczem z Albanią byłem na nim po raz pierwszy. W środę emocje były niesamowite, osiągnęliśmy remis z wicemistrzami Europy, dopingowało nas 56 tysięcy kibiców. Fajnie, że w tym uczestniczyłem, byłem gotowy do wejścia, ale jako grupa dokonaliśmy we wrześniu czegoś fajnego, zdobyliśmy siedem punktów. A dla mnie doświadczenia ostatnich dni będą na pewno procentować - podsumowuje.
Next matches
Friday
06.12 godz.20:30Saturday
01.02 godz.00:00Recommended
Subscribe