Lech Poznań przegrał swoje drugie spotkanie w tym sezonie PKO BP Ekstraklasy. Niebiesko-biali w Radomiu strzelili tylko jednego gola, a jego autorem był Mikael Ishak. Tak to spotkanie skomentowali przedstawiciele Kolejorza.
- Przegraliśmy ten mecz w pierwszej połowie. Dwie stracone bramki, najpierw rzut karny, a później praktycznie mamy piłkę, wyrzut z autu na połowie przeciwnika, a w fazie przejściowej nie potrafiliśmy zatrzymać Karola Angielskiego. Nasi środkowi obrońcy próbowali to zrobić, ale właśnie ta akcja pokazała, jak bardzo przegrywaliśmy w pierwszej części taka walkę wręcz z piłkarzami Radomiaka.
Myślę, że w tym aspekcie przede wszystkim upatrywałbym tego, że nie mogliśmy złapać własnego rytmu, a przeciwnik cały czas skutecznie nas wytrącał z rytmu gry i przerywał nasze akcje. W tym aspekcie na pewno dzisiaj nie sprostaliśmy w pierwsze połowie. Po zmianie stron wyglądało to już trochę lepiej, ale te dwie bramki dla rywali okazały się za dużo do odrobienia i przegrywamy ważny mecz.
- Wiedzieliśmy, że to będzie bardzo ciężki mecz. Nie wiem czy to była nasza najgorsza pierwsza połowa w sezonie, ale na pewno bardzo wcześnie straciliśmy gola po rzucie karnym i przegrywaliśmy. Na pewno nie graliśmy dobrze, ale czułem, że mieliśmy kilka szans, które można było lepiej rozwiązać. Dostaliśmy jednak gola na 0:2, to już była trudna sytuacja dla nas. Po przerwie próbowaliśmy, walczyliśmy, ale to było wszystko za mało, żeby tutaj powalczyć o choćby punkt.
Rzut karny? Piłka dotknęła mojej ręki. Dostałem z bliska bezpośrednio w prawą dłoń, ciężko było cokolwiek zrobić w tej sytuacji, nie miałem czasu na reakcję. Zwłaszcza że byłem odwrócony tyłem. Jasne, normalnie gdybym to widział, próbowałbym szybko zareagować. Sam nie wiem jakie są przepisy, kiedy piłka uderza w rękę z tak bliska. Różnie do tego sędziowie podchodzą. Tutaj podyktował arbiter jedenastkę.
Zapisz się do newslettera