Piłkarze Lecha Poznań w sobotni wieczór pokonali na stadionie przy Bułgarskiej Piasta Gliwice 1:0 i umocnili się na pozycji lidera w PKO BP Ekstraklasie. - Podpisuję się pod słowami naszego trenera, że wiele klubów chciałoby mieć takie kryzysy. My na pewno nie dawaliśmy sobie wmówić jakiegokolwiek kryzysu. Robiliśmy i dalej robimy swoje - mówi bramkarz Kolejorza, Filip Bednarek.
Lechici wrócili do gry po dwutygodniowej przerwie spowodowanej rywalizacją reprezentacji narodowych. Przed nią zespół trenera Macieja Skorży zaliczył dwa remisy w starciach wyjazdowych - najpierw w Mielcu ze Stalą (0:0), a później w Łęcznej z Górnikiem (1:1). To w mediach oraz wśród kibiców wywołało zaniepokojenie. Jeszcze trochę nieśmiało, ale zaczęło przewijać się słowo kryzys. Piłkarze jednak szybko uspokoili sytuację wygraną nad Piastem.
- Podpisuję się pod słowami naszego trenera, że wiele klubów chciałoby mieć takie kryzysy. My na pewno nie dawaliśmy i nie dajemy sobie wmówić jakiegokolwiek kryzysu. Robiliśmy i dalej robimy swoje. Po prostu zdarzają się czasami mecze, w których raz grasz lepiej, a raz gorzej. I, jeśli chodzi o ten drugi przypadek, to taki przytrafił nam się na pewno w Łęcznej. W Mielcu z kolei trochę zabrakło szczęścia, bo mieliśmy mnóstwo sytuacji, żeby rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść - mówi bramkarz Kolejorza Filip Bednarek.
Niebiesko-biali doskonale czują się na stadionie przy Bułgarskiej. I raz jeszcze potwierdziło się, że w swoim domu rywale mają problemy. - Doskonale wiedzieliśmy, że gramy u siebie, gdzie mamy wuchtę kibiców za sobą i to nas na pewno poniesie. Może ten mecz nie był jakiś najpiękniejszy i to nie jest efektowne 4:0 ze Śląskiem Wrocław, czy 5:0 z Wisłą Kraków, ale przecież punkty do tabeli liczą się tak samo - zauważa poznański golkiper.
Po dwóch remisach była mowa nie tylko o kryzysie, ale też o presji. Przy niekorzystnym zbiegu okoliczności lechici mogli bowiem stracić pozycję lidera PKO BP Ekstraklasy. Wytrzymali jednak świetnie i nie tylko obronili pierwsze miejsce, ale wręcz się na nim umocnili. - Presję to ja czuję od momentu, kiedy tutaj przyjechałem - uśmiecha się obrońca Lecha Pedro Rebocho. - Bo przecież mamy jasny cel, czyli mistrzostwo Polski. Dlatego ludzie mówią o presji przed naszym każdym meczem. Przed tym sobotnim tak było, wygraliśmy, to przed kolejnym będą powtarzać to samo. Spokojnie, poradzimy sobie z tym. Dwa ostatnie mecze chcieliśmy wygrać, ale niestety nie udało się. Teraz jednak przyszło zwycięstwo i myślimy już o kolejnych naszych spotkaniach - podsumowuje.
Zapisz się do newslettera