- Tego co było już nie zmienimy. Po ostatnim meczu ligowym było gorąco, ale z czasem głowy są coraz chłodniejsze. Dobrze, że we wtorek mieliśmy mecz pucharowy i szybko musieliśmy zapomnieć o porażce z Legią - mówi piłkarz Kolejorza Maciej Gajos.
Przed tygodniem 25-letni pomocnik był najbardziej wysuniętym piłkarzem Kolejorza. - Dla mnie ustawienie na ten mecz też było zaskoczeniem. Nie wiedziałem wcześniej, że zagram na tej pozycji. Chcieliśmy zagęścić środek pola i wykorzystać grę skrzydłami. Trener kilka razy mówił, że będę grał na pozycji ofensywnego pomocnika - przyznaje Gajos. - Najlepiej czuje się właśnie w środku pola. Łatwiej się gra, gdy występujesz na jeden pozycji przez kilka meczów - dodaje.
Poznaniacy w obecnym sezonie kilkukrotnie mogli narzekać na brak szczęścia. W pięciu z trzynastu rozegranych do tej pory meczów ligowych trafiali w słupki i poprzeczki. - W poprzednim sezonie było podobnie - zauważa piłkarz. - W spotkaniu z Arką, która też jest beniaminkiem, też trafiliśmy w poprzeczkę. Gdybyśmy trafili to mecz mógłby się inaczej potoczyć. To jednak gdybanie. Strzał w słupek czy poprzeczkę to uderzenie niecelne - podkreśla pomocnik Kolejorza.
W poprzednich dwóch spotkaniach ligowych Lech tracił punkty w doliczonym czasie gry. - Tego co było nie zmienimy, nie mamy na to wpływu. Szkoda, bo gdybyśmy z Wisłą nie stracili bramki, to byśmy wygrali. Z Legią byliśmy blisko remisu i przegraliśmy. w ostatnich dwóch spotkaniach straciliśmy trzy punkty. Gdybyśmy spojrzeli na tabelę to te trzy punkty zrobiłyby różnicę - mówi pomocnik poznańskiego zespołu, który liczy na to, że w sobotę Lech wygra.
Okazją do tego będzie spotkanie z Wisłą Płock. - Ostatnio też nie mają super serii. To beniaminek, ale nie ma co na to patrzeć. Gdy do Poznania przyjechała Arka Gdynia to też broniła się cały mecz i wywiozła punkt. Chcemy takiej sytuacji uniknąć. Przyjeżdża na Bułgarską kolejny beniaminek i mam nadzieję, że tym razem to my zdobędziemy trzy punkty - przyznaje Gajos.
Zapisz się do newslettera