W poprzednim sezonie mecze Lecha Poznań i Warty dostarczyły kibicom wielu emocji. Oba spotkania rozstrzygały się w ostatnich minutach na korzyść Kolejorza, a decydujące gole w tych rywalizacjach strzelali Jakub Moder i Pedro Tiba.
Lechici do pierwszego meczu przeciwko Zielonym podchodzili po wygranej z Hammarby (3:0). Niebiesko-biali mimo przewagi, przez długi czas nie potrafili przebić się przez dobrze zorganizowaną obronę gości. Przełom nastąpił chwilę przed końcowym gwizdkiem sędziego. Po uderzeniu z dystansu Jakuba Modera piłkę ręką odbił Łukasz Trałka. Piotr Lasyk nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny. Do jedenastki podszedł 22-latek i pewnym strzałem pokonał Adriana Lisa. Spotkanie rewanżowe miało bardziej dramatyczny przebieg. Warta wyszła na prowadzenie tuż po przerwie za sprawą Mateusza Kuzimskiego. Końcówka tej rywalizacji należała jednak ponownie do zawodników Kolejorza. Najpierw wyrównał Aron Johansson, a decydujący cios zadał Pedro Tiba. Portugalczyk zachował zimną krew i mimo dużego zamieszania trafił do siatki rywali.
- To były bardzo trudne mecze. Pierwszy sezon Warty i oni tak naprawdę nic nie musieli. Wiadomo że jak beniaminek wchodzi to zawsze się z nim ciężko gra i tak było w tym przypadku. Oni chcieli udowodnić nam, że potrafią pokonać Lecha. Także te mecze są zawsze bardzo ciężkie. Mam nadzieję że teraz będzie zdecydowanie łatwiej - wspomina te spotkania Jakub Kamiński.
Do niedzielnych derbów oba zespoły przystępują w kompletnie innej sytuacji niż w poprzednim sezonie. Lech Poznań zajmuje pierwsze miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy i może pochwalić się najlepszą ofensywą oraz defensywą w lidze. Na drugim biegunie znajduje się Warta, która plasuje się w strefie spadkowej i ma duże problemy ze strzelaniem goli. - Myślę że możemy spodziewać się tego, że to my będziemy przez większą część meczu atakować, utrzymywać się przy piłce. Musimy wykazać się większą skutecznością pod bramką, bo w Łęcznej czy w Mielcu te sytuacje były, ale nie przekładały się na bramki. Tak więc jak dołożymy do tego skuteczność, to o wynik końcowy się nie boję - mówi 19-letni skrzydłowy.
Zapisz się do newslettera