Podział punktów w piątkowym meczu w Gliwicach oznaczał dopiero drugi w tym sezonie remis Lecha Poznań, który pozostaje nie tylko najwyżej notowaną, ale i najbardziej bezkompromisową drużyną w PKO BP Ekstraklasie. - To 0:0 jest oczywiście przykre, ponieważ chcemy wygrywać, ale musimy szanować ten punkt, bo rywale też mieli swoje sytuacje i mogli nas zaskoczyć - twierdzi pomocnik Kolejorza, Radosław Murawski.
17. kolejka PKO BP Ekstraklasy ułożyła się w ten sposób, że na górze tabeli niemal zachowany został status quo. Niemal, bo po jednym "oczku" do swojego dorobku dopisały zespoły Lecha Poznań, Jagiellonii Białystok, Cracovii oraz Legii Warszawa, a po wygraną sięgnął tylko obecnie drugi w stawce Raków Częstochowa. Niebiesko-Biali w dalszym ciągu mają przewagę nad ekipą spod Jasnej Góry, która aktualnie wynosi trzy punkty, natomiast ich zaliczka nad resztą grupy pościgowej wynosi tyle, co przed minionym weekendem.
Tego, że remis w Gliwicach w starciu z Piastem pozostanie prawie bez większych negatywnych konsekwencji dla położenia Kolejorza lechici nie mieli prawa wiedzieć. Jeśli chodzi o ligowe podium, to właśnie oni jako pierwsi wyszli na boisku w zakończonej serii gier. Strata punktów powodowała więc u nich po ostatnim gwizdku przede wszystkim niedosyt. - Wiedzieliśmy, że mimo ostatnich wyników Piasta czeka nas trudny mecz. To 0:0 jest oczywiście przykre, bo chcemy wygrywać, ale też musimy szanować ten punkt, bo rywale mieli swoje sytuacje i mogli nas zaskoczyć - mówił po spotkaniu Murawski.
W podobnym tonie wypowiadał się jego kolega ze środka pola, Filip Jagiełło, który równocześnie twierdził, że mimo rozczarowania punkt zdobyty na Śląsku może okazać istotny dla Kolejorza na koniec sezon. Tym bardziej, że piątkowi przeciwnicy zawiesili poprzeczkę Niebiesko-Białym wysoko. - Myślę, że coś w tym jest, że kiedy nie możesz meczu wygrać, to go nie przegraj. Piast zamknął środek pola i w pierwszej połowie ciężko było nam cokolwiek stworzyć. W drugiej wyglądało to nieco lepiej, ale wciąż nie zagraliśmy na swoim poziomie. Nie udało nam się zwyciężyć, ale myślę, że ten punkt trzeba szanować, bo na koniec sezonu może okazać się bardzo ważny, bierzemy go i patrzymy już na ostatni mecz - ocenił piłkarz, który do stolicy Wielkopolski trafił latem.
A ostatnie tegoroczne spotkanie drużyny trenera Nielsa Frederiksena odbędzie się już w ten piątek o godzinie 20:30 w Zabrzu. Do tej pory na każde niepowodzenie bądź stratę punktów jego zawodnicy reagowali wygraną. Tak było czterokrotnie w rozgrywkach PKO BP Ekstraklasy, to też wydarzyło się po odpadnięciu z Pucharu Polski.
Zapisz się do newslettera