W deszczowe, niedzielne popołudnie Lech Poznań pokonał Lechię Gdańsk i od sportowej strony było to spotkanie, które dostarczyło kibicom mnóstwa emocji. Ponad czterdzieści strzałów Kolejorza, parady bramkarskie, czerwona kartka dla gości, piękne gole, a to wszystko z pięknym zakończeniem dla niebiesko-białych.
W ramach 23. kolejki PKO Ekstraklasy poznaniacy pokonali drużynę prowadzoną przez trenera Piotra Stokowca po meczu wypełnionym emocjami oraz sytuacjami dla Kolejorza. 42 strzały w jednym spotkaniu to wynik niespotykany, ponieważ daje to średnio jedno uderzenie na nieco ponad dwie minuty gry. Jednak tak długo utrzymujący się wynik bezbramkowy nie był efektem braku celności u lechitów, ale wybitnej postawy zawodnika Lechii Gdańsk, Dusana Kuciaka.
- Nie wiem dlaczego, ale my przyciągamy te dobre występy bramkarzy. Kilka razy Dusan obronił coś takiego, że po prostu pozostaje zdjąć czapki z głów. Biliśmy w mur, ale równocześnie stwarzaliśmy sobie mnóstwo klarownych sytuacji. Byliśmy dzisiaj lepszym zespołem i w konsekwencji zasłużenie wygraliśmy - komentuje postawę golkipera Kamil Jóźwiak.
- Mieliśmy już kilka podobnych meczów przy Bułgarskiej. Przeciwnik przyjeżdża się bronić, a ich bramkarz na koniec dostaje się do najlepszej jedenastki kolejki. Ogromny szacunek dla golkipera Lechii, bo dokonywał niesamowitych rzeczy. "Złamał go" dopiero ten super strzał Modzia. Wiedzieliśmy, że musimy być cierpliwi i czekaliśmy na tego pierwszego gola - wtóruje mu Lubomir Šatka.
Mogłoby się wydawać, że kluczowym momentem tego spotkania była czerwona kartka dla obrońcy Lechii Gdańsk, Karola Fili, jednak zawodnicy drużyny trenera Dariusza Żurawia podkreślają, że nie miało to większego wpływu na ich grę. - Wydaje mi się, że kontrolowaliśmy ten mecz i czerwona kartka jedynie pomogła nam robić to jeszcze bardziej. Według mnie napoczęcie Lechii było kwestią czasu. Cieszą mnie trzy punkty, ale równocześnie jestem trochę wkurzony, że nie udało mi się strzelić gola. Jednak wszystko mogę nadrobić następnym razem - komentuje Christian Gytkjaer.
- Długo graliśmy z przewagą, co mogło nam pomóc, ale przypominam, że w meczu z Arką też graliśmy przez jakiś czas jedenastu na dziesięciu, a ostatecznie nie przyniosło to trzech punktów. Tym razem się udało. Aktualnie jesteśmy w dobrej formie i dzięki temu mogliśmy być cierpliwi do samego końca - dodaje Jakub Moder.
Tak duża liczba oddanych strzałów sprawiła, że w tym sezonie nie było dotąd meczu, w którym mogliśmy obserwować ich aż tyle. Zarówno dotyczy to ogólnej liczby, jak i samych celnych (aż 14). Do tej pory pod tym względem na pierwszym miejscu było domowe starcie z Arką (32), a wśród celnych strzałów mecz przy Bułgarskiej z Wisłą Kraków (12). - Na naszym stadionie mamy dużo takich spotkań, kiedy my oddajemy mnóstwo strzałów, mamy liczne okazje, a przeciwnik tylko czeka na nasz błąd. Dobrze, że dzisiaj to wszystko skończyło się happy-endem, bo przed oczami miałem już te mecze, które kończyły się remisami - mówi Jakub Kamiński.
Wśród tych najwięcej strzelających na bramkę Dusana Kuciaka należy wyróżnić dwóch piłkarzy, czyli Daniego Ramireza oraz Pedro Tibę. Co ciekawe, pierwszy z nich w pojedynkę oddał tyle samo strzałów co cała drużyna Lechii, a Portugalczyk miał ich aż dwanaście, co robi jeszcze większe wrażenie. - Myślę, że jeżeli chodzi o atak pozycyjny i konstruowanie akcji jesteśmy jedną z najlepszych drużyn w Polsce. Nasi kibice mogą być zadowoleni zarówno z tego jak wyglądaliśmy w pierwszej połowie, jak i po przerwie. To był nasz bardzo dobry mecz i musimy to kontynuować - kończy Lubomir Šatka.
Zapisz się do newslettera