Drugi zespół Lecha Poznań sięgnął po premierowe w tym sezonie zwycięstwo w ligowych rozgrywkach w sobotę w starciu z Wisłą Puławy (4:1). Ekipa trenera Artura Węski uczyniła to ze sporym wsparciem piłkarzy pierwszej drużyny Kolejorza. - Naszą rolą jest również to, żeby ci schodzący piłkarze pozostali w rytmie meczowym. Mamy jeden herb na piersi i to powinno nas cechować, w ostatnim meczu to zobaczyliśmy - twierdzi szkoleniowiec.
W tej kampanii rezerwy Lecha Poznań rozegrały trzy mecze o stawkę. W lidze uległy na inaugurację Radunii Stężyca 0:1, ale już w minioną sobotę wysoko pokonały Wisłę Puławy. W międzyczasie drużyna trenera Węski awansowała do pierwszej rundy Fortuna Pucharu Polski, ogrywając u siebie po dogrywce Znicz Pruszków 2:0. To, że niebiesko-biali wystąpili w różnych zestawieniach personalnych nie jest niczym nowym w przypadku tej ekipy, ale… już na samym starcie sezonu można było zauważyć trzy odmienne modele składu drugiego zespołu.
Skład na mecz z Radunią: Mleczko – Borowski, Laskowski, Pingot, Palacz – Norkowski, Kozubal (Ławrynowicz), Krivets (Kryg) – Klupś (Wilak), Pacławski (Spławski), Karbownik
W starciu otwierającym zmagania lechitów w tych rozgrywkach zobaczyliśmy mieszankę młodzieży z pierwszej drużyny oraz nominalnych graczy rezerw. Młodzi zawodnicy trenujący na co dzień przy Bułgarskiej zbierają cenne minuty na szczeblu centralnym, a zostają otoczeni przez tych mających większe doświadczenie z poziomu krajowego. Takie rozwiązanie było najczęściej przyjęte w minionych latach jeśli chodzi o tę ekipę i takiego właśnie możemy się regularnie spodziewać w tym sezonie.
Skład na mecz ze Zniczem: Mleczko – Kaczmarek, Laskowski, Pingot, Malec – Norkowski, Ławrynowicz (Gogół), Kryg (Marciniak) – Klupś (Kołtański), Spławski, Wilak (Szramowski)
Przepisy krajowego pucharu mówią jasno: kto zagra w trwającej edycji w jednej drużynie danego klubu, nie będzie mógł tego uczynić już w jego drugim seniorskim zespole. W związku z tym sztab szkoleniowy Kolejorza chcąc dysponować swoimi zawodnikami w Fortuna Pucharze Polski pozwolił na zejście jedynie bramkarza Miłosza Mleczko. Naprzeciwko Znicza stanęli więc głównie nominalni piłkarze rezerw, którzy po zagraniu dobrego meczu wyeliminowali swojego rywala i zapewnili sobie awans do pierwszej rundy na tym froncie.
Skład na mecz z Wisłą: Mrozek – Borowski, Skrzypczak, Rogne, Palacz – Murawski, Kozubal, Marchwiński – Sýkora (Wilak), Johannsson (Pacławski), Karbownik (Kołtański)
W sobotniej konfrontacji z beniaminkiem eWinner 2. Ligi praktycznie cała wyjściowa jedenastka trenera Węski złożona była z podopiecznych szkoleniowca Macieja Skorży. Takie sytuacje miały miejsce także w ubiegłych latach przy okazji, np. przerwy na spotkania reprezentacyjne albo w przypadkach specyficznego ułożenia się terminarzy obu dorosłych ekip Lecha Poznań. Nie zawsze liczne zejścia skutkowały pewnymi wygranymi drugiej drużyny, ale tym razem niebiesko-biali zgarnęli komplet punktów po dwóch trafieniach Arona Johannssona oraz golach Filipa Marchwińskiego i Norberta Pacławskiego.
Ważna adnotacja: piłkarz, który nie jest młodzieżowcem, a rozegra jesienią pięć meczów w pierwszej drużynie nie będzie mógł schodzić na spotkania rezerw. Widać więc, że powyższy wariant nie będzie zbyt często stosowany w tej rundzie. Wiosną przepis wygląda podobnie, ale wtedy bariera graniczna wynosi trzy występy w "jedynce".
- Wzmocniło nas kilku zawodników z pierwszego zespołu i chciałbym im pogratulować, bo zagrali bardzo dobry mecz. Takie spotkania też nam się będą zdarzać w tym sezonie, jesteśmy na to gotowi. Naszą rolą jest również to, żeby ci schodzący piłkarzy pozostali w rytmie meczowym, znajdowali się w odpowiedniej formie. Myślę, że sztab szkoleniowy trenera Macieja Skorży może być zadowolony z ich postawy - mówił po zakończeniu meczu z Wisłą szkoleniowiec Węska, który zdaje sobie sprawę, że takie rotacje wynikały z potrzeb pierwszego zespołu. - Cieszymy się, że także my możemy wspomóc naszą pierwszą drużynę. Ci piłkarze to wartość dodana dla naszych młodych chłopaków, stanowią dla nich drogowskaz i wyznacznik. Kibicują im przy Bułgarskiej, oglądają ich mecze, a z Wisłą mogli z nimi zagrać w jednym meczu i dzielić szatnię. Mamy jeden herb na piersi i to powinno nas cechować, w ostatnim meczu to zobaczyliśmy - podkreślał trener rezerw Kolejorza.
Zapisz się do newslettera