2006-08-28 00:00

Lech Poznań - Wisła Kraków 3:3 po meczu horrorze

Publiczność, która przychodzi na mecze Lecha Poznań na Bułgarskiej nie nudzi się nigdy. Wczoraj zobaczyła znakomity mecz, emocje i sześć bramek

Mecz rozpoczęła mała feta m.in. na cześć Bartosza Bosackiego, który rozgrywał 250. mecz w ekstraklasie. Jak się miało okazać, uczcił swoje święto fantastyczną asystą - to jego piękne podanie otworzyło Zbigniewowi Zakrzewskiemu drogę do bramki na 2:0. Samobójczy gol w końcówce meczu święto mu jednak popsuł.

Trener Franciszek Smuda znów zmienił bramkarza - do bramki wrócił Krzysztof Kotorowski, który w całym meczu grał bardzo ostrożnie. Smuda chciał bramkarza, który nie tylko nie popełni błędu, ale i wybroni mu mecz. Kotorowski wczoraj tak właśnie grał niemal do samego końca.

Uważnie grała też defensywa "Kolejorza", aby nie powtórzyła się sytuacja z poprzednich meczów, gdy Lech na początku meczu tracił gole. Nie powtórzyła się, choć śliska po deszczu trawa nie ułatwiała obrońcom pracy. Pomagała za to w podkręcaniu tempa, w efektownych wślizgach i poprawiała wizualna jakość widowiska.

Toczyło się ono bardzo szybko, w dużej mierze za sprawą determinacji Lecha. Wyszedł on na mecz z wicemistrzami Polski bardzo sprężony. Raz, że nie chciał znowu horroru i odrabiania strat. Dwa, że to w końcu Wisła Kraków - nie tylko czołowy polski klub, ale także zespół utrzymujący się od początku sezonu w bardzo dobrej dyspozycji; dodajmy, że do niedzieli był w ekstraklasie jedynym niepokonanym zespołem. Trzy, że wypełnione trybuny (bilety na mecz skończyły się już w piątek) wymogły na lechitach takie podejście. Doping, flagi, niesamowity harmider powodowały, że Lechowi łatwiej było znieść trudy walki z Wisłą.

Obserwując bowiem impet, z jakim "Kolejorz" ruszył na wiślaków, można było bić brawo, ale i zastanawiać się, czy Lechowi wystarczy sił na takie tempo do końca spotkania. Poznańska drużyna na razie, na początku sezonu robi jednak wrażenie bardzo dobrze przygotowanej do gry pod względem fizycznym.

Lechowi przyszły też z pomocą bramki, które ustawiły ten mecz zgodnie z jego myślą. To poznaniacy pierwsi strzelili bramkę, więc wreszcie mogli dyktować rywalowi warunki. A gola zdobył - a jakże! - obrońca Marcin Wasilewski, który w grze obronnej często chybia, ale w ataku jest skuteczny jak nikt w "Kolejorzu". Taka skuteczność tego obrońcy, który strzelił już w lidze cztery gole i jest liderem klasyfikacji króla strzelców, to ciekawy fenomen. Zatem obecny na meczu w Poznaniu trener kadry narodowej Leo Beenhakker, który jako pierwszy ze szkoleniowców powołał Wasilewskiego do reprezentacji, mógł zacierać ręce na widok jego akcji pod bramką rywali, ale nieco drapać się z frasunkiem w głowę na widok zagrań pod własną

Nie minęło pół godziny, gdy padł drugi gol - po wspomnianym, kapitalnym zagraniu Bosackiego. To był poważny cios dla Wisły, która krótką przed tą bramką zaczęła łapać dobry rytm gry i prezentowała się naprawdę dobrze. Była jednak znacznie mniej skuteczna od Lecha. Miny krakowian były nietęgie, gdy schodzili do szatni ze świadomością, że grając dobrze, przegrywają ze zdeterminowanym i momentami szaleńczo nacierającym Lechem aż 0:2.

Miny te mogły poprawić się w trzy minuty po przerwie, gdy kapitalnej wręcz okazji nie wykorzystał Brazylijczyk Jean Paulista - świetnie bronił wtedy Kotorowski. Przyspieszenie, jakie Paulista pokazał przy rajdzie w 65. min (znów na wysokości zadania stanął Kotorowski) było oszałamiające. Lech musiał uważać głównie na tego nietuzinkowego piłkarza, więc wyjątkowo często go faulował.

Na początku II połowy poznaniacy zupełnie oddali inicjatywę wiślakom. Ci zaczęli grać tak, jak Lech w meczach, w których odrabiał straty. W efekcie po ładnym podaniu eks-gracza Amiki Marka Zieńczuka eks-lechita Arkadiusz Głowacki strzelił gola, który mógł zmienić losy tego meczu, o ile Lech nie wykrzesałby z siebie jeszcze sił na kolejny zryw.

Wykrzesał. Gdy Marcin Zając odebrał piłkę jeszcze na własnej połowie boiska, pognał z nią w takim tempie, że Wisła nie zdołała się przegrupować spod pola karnego "Kolejorza". Zając dośrodkował, Reiss pofrunął w powietrze i strzelił głową gola-cudeńko!

Wydawało się, że to wystarczy, by Wisła nie była w stanie już podnieść się i zagrozić Lechowi, w którego wstąpiła dodatkowa porcja sił witalnych. Końcówka tego świetnego meczu była jednak tak elektryzująca, że trenerzy Franciszek Smuda i Dan Petrescu - obaj znani z gorących głów i serc - nie posiedzieli sobie na swych ławkach w ogóle. Podobnie jak publiczność, która w tym sezonie na Bułgarskiej nie nudziła się jeszcze ani razu.

Petrescu wpuścił na boisko braci Brożków. Najpierw, w 76. min paskudnie zepsuli oni znakomitą okazję. Potem jednak poprowadzili Wisłę do wyrównania. Najpierw gol samobójczy Bosackiego, potem strzał Piotra Brożka wyrwał Lechowi niemal pewne zwycięstwo. Niezwykłe i urzekające było to, że świętująca już wtedy publiczność nawet... nie przerwała śpiewu. Udziału w znakomitym widowisku i tak nikt jej nie mógł bowiem odebrać. Podobnie jak poczucia, że Lech jest zespołem bardzo walecznym.

Lech Poznań3 (2)Wisła Kraków3 (0)Bramki:

Lech: Wasilewski (7. min, bez asysty), Zakrzewski (29., z podania Bosackiego), Reiss (56. z podania Zająca)

Wisła: Głowacki (53., z podania Zieńczuka), Bosacki (82., samobójcza, z podania Zieńczuka), Piotr Brożek (92., po podaniu Głowackiego)



Lech: Kotorowski - Wasilewski, Bosacki Ż, Kucharski, Wojtkowiak - Zając, Murawski, Scherfchen, Wilk (82. Wachowicz) - Zakrzewski Ż (85. Micanski), Reiss Ż

Wisła: Pawełek - Głowacki Ż, Dudka, Cleber (67. Chiacu) - Błaszczykowski, Burns, Penksa (59. Piotr Brożek), Mijailović Ż - Zieńczuk, Paulista Rodrigues - Radovanović (46. Paweł Brożek)

Sędzia: Piotr Siedlecki (Szczecin)

Widzów 16 tys.



Lech-Wisła11strzały156strzały celne90spalone419faule142rzuty rożne9

Następne mecze

Piątek 29.11 godz.20:30
Piast Gliwice
vs |
Lech Poznań
Piątek 06.12 godz.20:30
Górnik Zabrze
vs |
Lech Poznań

Polecamy

Newsletter

Zapisz się do newslettera

Więcej

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

Korzystamy z plików cookies

Stosujemy pliki cookies, które są niezbędne do tego, aby osoby odwiedzające nasz serwis mogły korzystać z dostępnych usług i funkcjonalności. Używamy również plików cookies podmiotów trzecich, w tym plików analitycznych i reklamowych. Szczegołowe informacje dostępne są w "Polityce cookies". W celu zmiany ustawień należy skorzystać z opcji ZMIENIAM USTAWIENIA.

Akceptuję opcjonalne pliki cookies

Odrzucam opcjonalne pliki
cookies

Ustawienia prywatności

Niezbędne

Niezbędne pliki cookies umożliwiają prawidłowe wyświetlanie strony oraz korzystanie z podstawowych funkcji i usług dostępnych w serwisie. Ich stosowanie nie wymaga zgody użytkowników i nie można ich wyłączyć w ramach zarządzania ustawieniami cookies.

Reklamowe

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Analityczne

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Zapisz moje wybory