Na treningu "Kolejorza" pojawił się wczoraj ogromny (196 cm wzrostu) Chilijczyk Juan Orlando Robledo. Jest środkowym obrońcą, ma 28 lat i występy w kilku klubach w swojej ojczyźnie: Audax Italiano, Union San Felipe, Santiago Morning oraz Santiago Wanderers. W sumie 149 spotkań. - Po pierwszym treningu mogę powiedzieć, że zrobił dobre wrażenie. Jest szybki, ma bardzo dobre warunki fizyczne, uderzenie z lewej i prawej nogi i dobrze gra głową - wylicza trener Lecha Franciszek Smuda. Dziś Robledo weźmie udział w gierce taktycznej podczas zajęć pierwszego zespołu, a o godz. 17 wystąpi w pojedynku sparingowym przeciwko Wełnie w Rogoźnie. Drużyna "Kolejorza" będzie się tam składać głównie z piłkarzy grających w Młodej Ekstraklasie.
Oprócz Robledo w sparingu pokaże się też Panamczyk Luis Henriquez, który przyjechał do Poznania blisko dwa tygodnie temu. - Coraz bardziej podoba mi się na treningach - mówi Smuda. Po występie w Rogoźnie powinna się wreszcie wyjaśnić przyszłość reprezentanta Panamy w Lechu. Robledo ma więcej czasu. - Będzie z nami trenował do pierwszych dni przyszłego tygodnia - wyjaśnia dyrektor sportowy Lecha Marek Pogorzelczyk.
W czwartek obu egzotycznym piłkarzom przybędzie prawdopodobnie jeszcze jeden rywal do miejsca w składzie Lecha. To tajemniczy, utalentowany i dobrze wyszkolony nastolatek z Peru, o którym trener Smuda wspomina już od tygodni. Jutro piłkarz ma się pojawić w Polsce.
Zdaniem peruwiańskiego dziennika "El Bocon" do końca tygodnia zostanie sfinalizowany transfer na Bułgarską 22-letniego Javiera Moliny z klubu Universitario de Depotres Lima. Dziennikarze z Peru informują, że Molina będzie trzecim ich rodakiem w Lechu po Henrym Quinterosie i Hernanie Rengifo. Ma też mieć podobne zarobki do nich i podpisać kontrakt na dwa lata. Według "El Bocon" Lech zapłaci za piłkarza 200 tys. dolarów. - Szefowie klubu namawiają mnie, żebym jechał, bo zależy im, by mnie sprzedać. Na początku nie byłem zdecydowany, ale teraz już jestem. Lech widział mnie na kasetach wideo i w ten sposób się mną zainteresował - tłumaczy Molina na łamach pisma.
Tyle że transfer jest... nierealny, przynajmniej zdaniem Smudy. - Nie ma już raczej tego tematu. Najpierw stawiali zaporowe ceny, potem nie chcieli go puścić do Polski - tłumaczy poznański szkoleniowiec. - Molina musiałby bardzo szybko załatwić sprawy wizowe i przelot tutaj. Warunkiem podpisania z nim kontraktu jest to, że musimy go zobaczyć na żywo, a nie wydaje mi się, żeby ze wszystkim zdążył przed zamknięciem tego okna transferowego - mówi Pogorzelczyk.
Jeszcze przed końcem sierpnia Lecha mógłby wzmocnić dobry znajomy Smudy z Zagłębia Lubin, Kolumbijczyk Manuel Arboleda. Tyle że "Kolejorz" musiałby za niego zapłacić pół miliona euro, bo tyle wynosi tzw. klauzula odstępnego w kontrakcie zawodnika. - Po naszym meczu z Zagłębiem rozmawiałem z Arboledą i mogę zdradzić, że ma dużą ochotę, by przejść do Lecha - mówi Smuda. Ponieważ umowa piłkarza w Lubinie wygasa w czerwcu 2008 r., nie można wykluczyć, że trafi on do Poznania w przerwie zimowej - Lech podpisałby z nim kontrakt w styczniu, a potem zaproponował Zagłębiu niezbyt wygórowaną sumę, za to, by Arboleda mógł w rundzie wiosennej grać w Poznaniu.
Nie zmienia to faktu, że przy poważnej kontuzji Bartosza Bosackiego i braku konkurencji na bokach obrony Smuda chce jeszcze w sierpniu sprowadzić dwóch defensorów. - Runda jest długa, a kadra nie jest zbyt rozbudowana. Nie możemy zostać bez piłkarzy - wyjaśnia trener Lecha.
Zapisz się do newslettera