Stadion przy ulicy Bułgarskiej w niedzielne popołudnie znów zapełnił się niemal po brzegi. Ponad 15 tysięcy kibiców Kolejorza liczyło na zwycięstwo swojego zespołu na liderem Orange Ekstraklasy, GKS Bełchatów. Niestety kolejny raz przed własną publicznością poznaniacy nie zdobyli kompletu punktów. Szkoda tym bardziej, że okazji do strzelenia więcej niż jednej bramki nie brakowało, ale trzeba również przyznać, że groźnie atakowali też goście. Kolejny doskonały występ zanotował jednak Krzysztof Kotorowski, który kilkakrotnie w kapitalny sposób bronił strzały rywali, jak również pewnie prezentował się na przedpolu.
Lechici mogli objąć prowadzenie w 29 minucie, gdy to z dystansu strzelał Marcin Kikut. Łukasz Sapela zdołał jednak czubkami palców trącić piłkę i ta trafiła w poprzeczkę. Chwilę później bramkarz gospodarzy robił co mógł, ale uchronić swojej drużyny przed utratą bramki już nie zdołał. Prostopadłą piłkę w pole karne zagrał Rafał Murawski, zza pleców obrońców wyskoczył Piotr Reiss i na raty zdołał pokonać Sapelę. Radość poznaniaków nie trwała niestety długo, bo już trzy minuty później było 1:1. Po dośrodkowaniu Garguły z rzutu rożnego, w polu karnym najwyżej wyskoczył Dariusz Pietrasiak i strzałem głową pokonał Kotorowskiego.
Po przerwie to lechici mieli momentami przewagę, jednak goście z Bełchatowa również potrafili groźnie zaatakować, jak choćby w 74 minucie, gdy Radosław Matusiak strzelał z ostrego kąta, a piłka minęła bramkę o centymetry. Minutę później lechici zmarnowali wprost wymarzoną okazję do objęcia prowadzenia. W pole karne z lewej strony boiska dośrodkował Jakub Wilk, na siódmym metrze zupełnie nie pilnowany stał Marcin Kikut. Mógł w tej sytuacji w dowolny sposób umieścić piłkę w bramce, ale zdecydował się niestety na strzał głową, który okazał się niezbyt precyzyjny i Sapela sparował piłkę na rzut rożny.
Po sobotnim spotkaniu na pewno na słowa uznania zasłużył Henry Quinteros. Peruwiańczyk pokazał w tym meczu próbkę swoich umiejętności. Grał spokojnie, dokładnie dogrywał piłki, nie bał się gry w asyście nawet dwóch rywali, nie miał niepotrzebnych strat. Wydaje się, że z każdym meczem powinien być coraz bardziej przydatny dla zespołu.
Lech Poznań - GKS Bełchatów 1:1 (1:1)
Bramki: 33.Reiss (Lech) - 36.Pietrasiak (GKS)
Żółte kartki: Bosacki, Wasilewski (Lech) - Strąk, Kowalczyk (GKS)
Sędziował: Robert Małek (Katowice).
Widzów: 15 221.
Lech Poznań: Kotorowski - Wasilewski, Drzymont, Bosacki, Wojtkowiak - Kikut, Murawski, Quinteros (83. Wachowicz), Bąk (46. Scherfchen), Wilk (78. Pitry) - Reiss.
BOT GKS Bełchatów: Sapela - Fonfara, Pietrasiak, Grodzicki, Popek - Wróbel, Jarzębowski (71. Truszkowski), Kowalczyk (71. Klepczarek I), Strąk, Garguła - Matusiak (90. Hinc)
Zapisz się do newslettera