Niespełna 40 minut trwał piątkowy trening Lecha podczas w Belek. Podczas zajęć poprzedzających sparing poznaniacy w niewielkim stopniu korzystali z futbolówek.
Te były potrzebne jedynie przy dwóch ćwiczeniach. Zadaniem jednego zawodnika było zagranie piłki w taki sposób, by drugi przeskakujący przez płotki, musiał odebrać ją tuż po zakończeniu poprzedniej aktywności. Cały poranny trening poświęcony był pracy fizycznej, w której duży akcent został położony na wykonywanie krótkich sprintów.
- Naszym zadaniem będzie aktywacja zawodników. Chodzi o to, żeby złapać trochę szybkości i siły, a także świeżości na pierwszych metrach biegu. To trening, który ma stymulować fizycznie zawodników. Po południu gramy mecz i to forma rozbiegania i przygotowywania do spotkania - zaznacza drugi trener Lecha, Rene Poms.
Gdy większość zawodników zakończyła trening, na boisku zostało ośmiu lechitów. Wśród nich pracujący indywidualnie Matus Putnocky, a także dwaj jego koledzy z formacji: Bartosz Mrozek i Bartosz Przybysz. Poza nimi dłuższy trening przeprowadzili obrońcy Wiktor Pleśnierowicz, Lasse Nielsen i Vernon De Marco, pomocnicy Tymoteusz Klupś i Jakub Moder, a także napastnik Nicki Bille. Większość z zawodników, którzy zostali po rozruchu na boisku, nie zagra w popołudniowej grze kontrolnej z Zorią Ługańsk.
Zapisz się do newslettera