Piłkarze Lecha Poznań we wtorek wrócili do treningów po meczu z Cracovią (0:0). Tym razem mikrocykl przedmeczowy jest wyjątkowo krótki, bo już w piątek kolejne starcie w PKO BP Ekstraklasie - tym razem wyjazdowe z Ruchem Chorzów.
Lechici po niedzielnym starciu przy Bułgarskiej mieli wolne w poniedziałek, a we wtorek spotkali się po południu na zajęciach.
- Rozpoczęliśmy w ten sposób krótki mikrocykl. Oprócz treningu, jak zwykle podczas pierwszego spotkania pomeczowego, analizowaliśmy również nasz ostatni mecz, czyli tym razem niedzielny z Cracovią - mówi trener Kolejorza Mariusz Rumak.
W środę i czwartek kolejne jednostki treningowe, tego drugiego dnia również podróż na Górny Śląsk, gdzie już w piątek o godzinie 20.30 na Stadionie Śląskim rywalizacja z Ruchem Chorzów. - Od przyjścia nowego trenera Ruch gra w takim samym ustawieniu, jak nasz ostatni przeciwnik, czyli Cracovia, ale... zupełnie inaczej. Dużo piłkarzy atakuje pole karne przeciwnika, w związku z czym musimy być dobrze zorganizowani i zwrócić na to uwagę. Choć ma też oczywiście swoje demony po stracie piłki. Pogoń pokazała, w jaki sposób czasami jednym podaniem od bramkarza, można stworzyć świetną okazję - przyznaje szkoleniowiec.
Sytuacja kadrowa powinna być lepsza od tej w niedzielę. Do kadry meczowej wraca Bartosz Salamon po pauzie za żółte kartki. Do zdrowia wraca też Filip Marchwiński. Tutaj jednak decyzja zapadnie w ostatniej chwili. - Filip w sobotę trenował, a w niedzielę na zbiórce po rozmowie z nim uznaliśmy, że nie może zagrać. Tutaj decyzję będziemy podejmować z dnia na dzień - podsumowuje szkoleniowiec.
Zapisz się do newslettera