Na związkach z kolejowymi instytucjami opiera się niemal cała historia klubu. Nikogo nie dziwi zatem dobrze znany przydomek, choć nierzadko pojawia się w dwóch wersjach - powszechnie stosowanej przez kibiców „Kolejorz” i zgodnej z językową poprawnością „Kolejarz”. Która jest zatem właściwa?
Na związkach z kolejowymi instytucjami opiera się niemal cała historia klubu. Nikogo nie dziwi zatem dobrze znany przydomek, choć nierzadko pojawia się w dwóch wersjach - powszechnie stosowanej przez kibiców „Kolejorz” i zgodnej z językową poprawnością „Kolejarz”. Która jest zatem właściwa?
Kolejarz z namaszczenia władzy
W początkowym okresie istnienia klub zmieniał nazwę dość często. Kibice swoich pupili nazywali „czerwonymi gajorami” (ze względu na kolor strojów), a po wojnie „bombardierami z Dębca”. Kolejarz pojawił się w 1949 roku. Wówczas w polskim sporcie doszło do głębokich przeobrażeń strukturalnych. PRL-owska władza zdecydowała o przekształceniu klubów w zrzeszenia związkowe przy zakładach pracy, którym nadano dwanaście odgórnie przyjętych nazw - wojskowy WKS, milicyjna Gwardia, akademicki AZS, a także Górnik, Budowlani, Włókniarz, Chemik/Unia, Metal/Stal, Pocztowiec/Ogniwo, Spożywca/Spójnia/Sparta, Związkowiec i właśnie Kolejarz. W ten sposób KS ZZK został zastąpiony przez nowy twór, choć poza nazwą, żadne istotniejsze zmiany nie nastąpiły.
Okres funkcjonowania jako Zrzeszenie Sportowe Kolejarz rozpoczął się dla poznaniaków bardzo dobrze, bo od dwóch trzecich miejsc i trzech z rzędu tytułów króla strzelców dla Teodora Anioły. To wtedy po trybunach zaczęło nieść się gromkie „Kolejarz, Kolejarz!”, co wspomina znawca historii klubu i były bramkarz, Maciej Markiewicz. – Stadion dębiecki i czas dorastającego młodzieńca czy później roli gdzieś w klubie nieodłącznie kojarzy się z dopingiem Ko-le-jarz! Liderem grupy kibicowskiej - jeśli tak można powiedzieć - w tamtych czasach, z najdonośniejszym głosem, był niejaki pan Stanisław, kominiarz, który zawsze krzyczał „Kolejarz grać, zielone światło, semafor do góry!” i wtedy rodził się doping.
W nazwie zwrot przetrwał do 1957 roku, kiedy to klubom przywrócono samodzielność. W Poznaniu spośród czterech propozycji – Lech, Piast, Pogoń, Poznań – w głosowaniu na zebraniu sprawozdawczo-wyborczym wybrano tę pierwszą. Nie wszyscy byli z tego zadowoleni. Dlaczego? Wielu kibiców, w tym ja, krzywiło się troszkę, bo rytm dopingu został zachwiany – mówi legendarny poznański radiowiec, Jacek Hałasik. Dalej dopingowano zatem tak samo, wykrzykując gromkie Kolejarz.
Gdy „a” zmieniło się w „o”
- Gdybyśmy się wsłuchiwali to wyraźnego „Kolejarz!” byśmy nie usłyszeli, raczej gremialne „Kolejorz!”. To wynikało z gwary. Piłka nożna jest sportem plebejskim, przeważnie to była młodzież z rodzin robotniczych, która przenosiła swój język domowy na stadion. Nie wiem czy można powiedzieć że była pewna granica, płynnie jakoś przeszło – kontynuuje wspomnienia Jacek Hałasik.
Nie wszyscy są jednak powściągliwi we wskazywaniu ram czasowych i precyzują moment pojawienia się „Kolejorza” dość dokładnie. - Od początku lat 70. tłumy, które zasiadały na stadionie nie skandowały inaczej niż „Kolejorz!” – jednoznacznie stwierdza dziennikarz Józef Djaczenko. Wątpliwości można mieć, gdy dotrze się do oryginalnego tekstu hymnu klubowego napisanego przez nieżyjącego już Andrzeja Sobczaka. Tam pojawia się zwrot z literą „a”, jednak jak sam autor tłumaczył, taka pisownia wynikała tylko i wyłącznie z cenzury. Funkcjonowała jednak oficjalnie przez ponad 30 lat.Używane już wówczas powszechnie „Kolejorz” nie zostało zaakceptowane, gdyż gwarowe słownictwo nie było zbyt mile widziane. Na stadionie im. 22 lipca, a potem przy Bułgarskiej wyraźnie słyszalne były już śpiewy po poznańsku, z „o” w środku.
„Kolejorz! Skanduje tłum”
Dziś kibice na stadionie używają już wyłącznie gwarowej odmiany przydomku niebiesko-białych. Z ust osób starszych często pada jednak „Kolejarz” i trudno uznawać to za wielkie faux pas. Tak bowiem zostali nauczeni, tę wersję pamiętają ze swoich pierwszych styczności z klubem w młodzieńczych latach, gdy przecież zwrot ten występował w nazwie.
Jak się jednak okazuje, dla przeciętnego Kowalskiego sprawa wcale nie jest oczywista. Uliczna sonda przeprowadzona przez Lech TV wykazała, że są osoby wskazujące na właściwe określenie Lecha, zgodnie z zasadami języka polskiego, Kolejarza. Używana forma daje też do myślenia Jackowi Hałasikowi. – Nawet ja nie potrafię bez zastanowienia odpowiedzieć jakiej formy używam w rozmowach z kolegami. Nie wiem, chyba Kolejorz, jako stary poznaniok – śmieje się wybitny znawca poznańskiej gwary raz jeszcze podkreślając pochodzenie klubowego przydomku. Wątpliwości pojawiają się za to przy określeniu... Kibol. To już jednak wątek na osobną historię...
---
Jeden klub, tysiąc historii - czas na Twoje wspomnienia
Chodzisz na mecze Lecha od wielu lat, a Twoja rodzina kibicuje Kolejorzowi od pokoleń? A może przyjechałeś do Poznania na studia lub do pracy i zakochałeś się w Dumie Wielkopolski od pierwszej wizyty przy Bułgarskiej? Nieważne czy mieszkasz na drugim końcu Polski czy za granicą - najważniejsze, że to właśnie Poznańska Lokomotywa zajmuje szczególne miejsce w Twoim sercu. Chcemy poznać właśnie Twoją historię!
Swoją opowieść wyślij nam mailowo na adres 1000historii@lechpoznan.pl. W tytule wpisz "Jeden klub, tysiąc historii", a my opiszemy Twoją historię na oficjalnej stronie klubu.
Zapisz się do newslettera