Mimo kilku kapitalnych okazji podbramkowym rezerwy Lecha Poznań wracają do domów z Olsztyna bez chociażby jednego punktu. W poniedziałkowy wieczór Niebiesko-Biali mierzyli się z tamtejszym Stomilem w ramach 30. serii gier drugiej ligi, przegrywając ostatecznie 0:1 po golu Piotra Kurbiela.
Zaliczyć czwarty kolejny mecz bez porażki - z taką myślą na Warmię i Mazury udali się w niedzielę podopieczni trenera Artura Węski, którzy dzień później mieli powalczyć o pełną pulę z przedostatnim w stawce Stomilem. To gospodarze zdecydowanie pilniej potrzebowali wygranej, w końcu przed tym pojedynkiem tracili do bezpiecznych miejsc już sześciu "oczek", ale i młodzi lechici mieli swoje cele. Tym najważniejszym pod kątem sportowym było oczywiście jak najszybsze utrzymanie na poziomie krajowym, a przybliżyć ich do tego miała zdobycz punktowa w Olsztynie.
W pierwszą część gry obie drużyny weszły z dużą ostrożnością, przyglądając się sobie nawzajem i czekając na ruch rywala. To jednak Niebiesko-Biali umieli przejąć inicjatywę, prezentując przy tym niemałymi fragmentami przyjemną dla oka piłkę. Lechici byli ruchliwi, chętnie pokazywali się na wolnych pozycjach, szukali współpracy po ziemi, a dodatkowo mimo młodego składu nie tracili głowy pod naciskiem walczącego z nożem na gardle przeciwnika.
Do ich najlepszych sytuacji w tej połowie należy zaliczyć próby Maksymiliana Dziuby oraz Norberta Pacławskiego. Rozgrywający Kolejorza próbował wykończyć efektownym wolejem centrę z narożnika Aleksandra Nadolskiego, zmierzającą do bramki piłkę wybił jednak sprzed linii Dawid Retlewski. 20-letni napastnik z kolei znalazł sobie odrobinę miejsca między stoperami Stomilu i najszybciej dopadł do idealnej centry z boku boiska Ksawerego Kukułki. Pacławski, który jesienią dał Lechowi wygraną z jego poniedziałkowym rywalem (1:0) tym razem pomylił się jednak nieznacznie, obijając jedynie w poprzeczkę.
Po drugiej stronie boiska działo się w teorii nieco mniej, ale jeśli już gospodarze zagrażali poznańskiej defensywie, świetnie między słupkami spisywała się ostatnia instancja w postaci Adama Stachowiaka. Doświadczony bramkarz najpierw po kwadransie odbił mocny strzał zza pola karnego, a tuż przed zejściem do szatni interweniował po próbie z dalszej odległości autorstwa Filipa Wójcika. W tej sytuacji golkiper pofrunął pod poprzeczkę na notę "10", a co najważniejsze - odbił futbolówkę poza boisko i uchronił swoich kolegów od utraty gola.
Po wznowieniu lechici w dalszym ciągu byli zespołem nadającym ton wydarzeniom boiskowym, ale... powiedzieć, że zabrakło im skuteczności pod bramką gospodarzy, to nic nie powiedzieć. Lech powinien bowiem wyjść na prowadzenie kilka razy na przestrzeni 80 minut, za każdym razem jednak zawodziła go precyzja czy zimna krew. Jego gra mogła się podobać, bo Niebiesko-Białych cechowało zaangażowanie, poświęcenie i umiejętne sprzedawanie swoich umiejętności. To nie przełożyło się jednak na bramki, tak jak wtedy, gdy po godzinie Pacławski nie sfinalizował z kilku metrów wysiłków Macieja Orłowskiego i dogrywającego mu Nadolskiego. Jednak i ten ostatni mógł spokojnie pokusić się o otwarcie wyniku, posyłając piłkę nad poprzeczkę bramki przeciwnika.
Wszystko to zemściło się właśnie na dziesięć minut przed końcowym gwizdkiem. Piotr Kurbiel pokazał, jak się kończy sytuacje z obrębu pola bramkowego i strzelił jedynego gola tego spotkania.
Bramka: Kurbiel (80.)
Żółte kartki: Sadowski, Kuban, Florek - Kukułka, Pietrzak
Stomil Olsztyn (skład wyjściowy): Miłosz Garstkiewicz - Michal Bezpalec, Bartosz Florek, Lukas Kuban, Filip Laskowski, Dawid Retlewski, Hubert Sadowski, Filip Szabaciuk, Łukasz Szramowski, Filip Wójcik, Karol Żwir
Lech II Poznań: Adam Stachowiak - Maciej Orłowski, Maciej Wichtowski, Wojciech Mońka, Ksawery Kukułka - Jan Niedzielski (73. Tomasz Cywka), Aleksander Nadolski (85. Maksym Czekała), Maksymilian Dziuba - Igor Kornobis (85. Filip Wolski), Norbert Pacławski (82. Szymon Maza), Maksym Pietrzak
Zapisz się do newslettera