Po 85 dniach do kadry meczowej na oficjalne spotkanie Lecha Poznań powrócił w sobotę Mickey van der Hart. Na występ w PKO BP Ekstraklasie Holendrowi przyjdzie poczekać jeszcze co najmniej kilka dni, ale jak zapowiada, nie może się już doczekać ponownego wskoczenia do bramki Kolejorza. - Chcę dalej być w pełnej gotowości już na niedzielę na ostatni mecz w tym roku, a następnie podczas obozu przygotowawczego ciężko trenować, by odzyskać na stałe miejsce w składzie - podkreśla golkiper.
27-letni bramkarz doznał kontuzji mięśniowej w połowie września podczas domowego starcia z Wisłą Kraków. Boisko musiał opuścił po 20 minutach, a początkowe prognozy zakładały dwa tygodnie przerwy od treningów. Ostatecznie jednak do zajęć z drużyną trenera Macieja Skorży powrócił dopiero blisko miesiąc później. Od tego czasu minęły kolejne cztery tygodnie, po których lechita udał się z zespołem na wyjazdowy pojedynek w Radomiu. Porażka 1:2 spowodowała w szatni Lecha duże rozczarowanie i nie inaczej podchodzi do tego rezultatu sam zainteresowany.
- To miłe uczucie być znowu z chłopakami, szczególnie po tym wszystkim, co wydarzyło się przez ostatnie dwa miesiące. Oczywiście ten wynik jest dla nas zły, a ja nie zagrałem ani minuty, ale indywidualnie bardzo cieszyłem się z tego, że ponownie znalazłem się w kadrze meczowej na to spotkanie - dzieli się swoimi słodko-gorzkimi wrażeniami z wyprawy na Mazowsze van der Hart.
Przed jego zespołem już tylko jeden mecz w tym roku. W niedzielę lechici podejmą przy Bułgarskiej ekipę Górnika Zabrze, a stawką tego starcia będzie fotel lidera PKO BP Ekstraklasy podczas przerwy zimowej. Jeśli niebiesko-biali wygrają, nikt i nic nie odbierze im pierwszej pozycji aż do startu wiosennych zmagań. Wracający po kontuzji golkiper oczywiście chciałby znowu zameldować się na murawie i pomóc Kolejorzowi w sięgnięciu po trzy punkty. - Okres rekonwalescencji wydłużył się na tyle, że w najbliższym czasie przede mną już tylko jedna szansa na występ. To sprawia, że rywalizacja o miejsce w składzie jest nieco inna od tej toczonej w normalnych warunkach w środku sezonu. Ze swojej strony chcę dalej być w pełnej gotowości już na niedzielę i czas pokaże, jakie będą decyzje trenera na to spotkanie - nie ukrywa Holender.
Jeśli nie uda mu się zagrać przeciwko zabrzanom, będzie musiał poczekać na kolejną szansę aż do rundy wiosennej. Zanim jednak ona nastąpi, czeka go okres przygotowawczy z zespołem w styczniu oraz lutym. Ten oczywiście będzie łączyć się dla niego z ponowną walką o miejsce w poznańskiej bramce. - Nie mogę się doczekać ciężkich treningów także w tym czasie. Tym bardziej, że w porównaniu do poprzedniej kontuzji barku, ten uraz jest zupełnie inny. Wtedy wiedziałem, że przerwa będzie trwała sześć miesięcy. Teraz okazała się ona dłuższa od planowanej i to oczywiście frustrujące doświadczenie, przez które odczuwałem ją mocniej, niż tą z zeszłej jesieni. Czasem takie dołki to część rehabilitacji i musisz sobie z nimi po prostu poradzić - podsumowuje piłkarz, który trafił do Lecha Poznań prawie dwa i pół roku temu.
Zapisz się do newslettera